OPINIE | Glina tronu Igi Świątek się chwieje: Czy to koniec jej dominacji na Roland Garros?

Recent Posts

Iga Świątek, do niedawna uznawana za niekwestionowaną królową kortów ziemnych, wydaje się tracić blask w najważniejszym momencie sezonu. Po bolesnej porażce w półfinale turnieju w Madrycie świat tenisa zaczyna zadawać sobie pytanie: czy to koniec jej dominacji na mączce?

Była liderka światowego rankingu nie zdobyła żadnego tytułu w 2025 roku. Jej ostatni znaczący triumf miał miejsce w maju 2024 – właśnie na Roland Garros. Od tego czasu nie zdołała sięgnąć po żaden puchar, co stanowi wyraźny kontrast wobec okresu, gdy regularnie zwyciężała w turniejach WTA 1000 i 500, zwłaszcza na glinie.

Punktem zwrotnym wydaje się być porażka na Igrzyskach Olimpijskich 2024, rozgrywanych na tych samych kortach co Roland Garros. Tam Świątek przegrała sensacyjnie w półfinale z Chinką Zheng Qinwen – późniejszą mistrzynią olimpijską. Oczekiwania były ogromne, a porażka mocno odbiła się na jej psychice.

Od tamtego momentu forma Igi zaczęła wyraźnie spadać. Nawet na twardych nawierzchniach, gdzie wcześniej osiągała dobre wyniki, zaczęła przegrywać niespodziewanie, jak choćby w dwóch setach z Jessicą Pegulą na US Open.

Nastąpiła całkowita przerwa od rozgrywek – w tym nieobecność w azjatyckiej części sezonu. W listopadzie 2024 ujawniono przyczynę: miesięczne zawieszenie za pozytywny wynik testu na trimetazydynę – zakazaną substancję wykrytą w zanieczyszczonym suplemencie z melatoniną, kupionym w Polsce w celu złagodzenia skutków zmiany stref czasowych. Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) uznała naruszenie za nieumyślne i zastosowała minimalną karę, podobnie jak wcześniej w przypadku Jannika Sinnera.

Mimo to Świątek opuściła trzy turnieje i straciła nagrody z Cincinnati. Jej powrót na WTA Finals był niemrawy – nie wyszła z grupy. Tytuł zdobyła Amerykanka Coco Gauff.

W 2025 roku znakiem rozpoznawczym Igi stała się niestabilna forma. Choć dotarła do półfinału Australian Open, tam przegrała z Madison Keys, mimo że prowadziła – co tylko pogłębiło kryzys. Potem przyszły kolejne bolesne porażki: z Ostapenko, Andriejewą, Ealą i ponownie Gauff. W tych meczach Świątek sprawiała wrażenie apatycznej, pozbawionej pomysłu i pewności siebie.

– Czuję się ociężała, jakby każda piłka była wymuszona, a nie grana instynktownie – powiedziała po jednej z przegranych. – Nie wiem już, jakie mam narzędzia. Nie miałam nawet planu B… psychicznie przesadziłam, bardziej niż trzeba było.

Nawet dramatyczna wygrana nad Keys – po przegranym pierwszym secie 0:6 – nie zmieniła sytuacji. W kolejnym meczu Świątek znów przegrała i pytania o jej przyszłość zaczęły się mnożyć.

Presja jest jeszcze większa ze względu na rewelacyjny sezon 2024, kiedy to wygrała w Rzymie i Madrycie. Teraz, w 2025, musi bronić ogromnej liczby punktów w rankingu. Już odpadła w ćwierćfinale w Stuttgarcie, a porażka w Madrycie pozwoliła Arynie Sabalence wyprzedzić ją w klasyfikacji. Inne zawodniczki także zbliżają się wielkimi krokami.

Wszystkie oczy zwrócone są teraz na Rzym – ostatni sprawdzian przed Paryżem. Jeśli Iga nie odnajdzie swojego najlepszego tenisa, może stracić nie tylko panowanie na mączce, ale też psychologiczną przewagę, która czyniła ją postrachem Roland Garros.

Mając zaledwie 23 lata, Świątek przeżywa pierwszy poważny kryzys kariery. Presja jest ogromna, a oczekiwania – przytłaczające. Ale to właśnie w takich chwilach rodzą się prawdziwe mistrzynie. Roland Garros może być miejscem jej wielkiego powrotu… lub sceną końca pewnej epoki.