
Była liderka rankingu WTA stanowczo zaprzecza plotkom, jakoby miała zrezygnować z występu na trawie.
RZYM, Włochy — „Kto to powiedział?”
Iga Świątek zareagowała zdecydowanie na pogłoski, jakoby planowała zrezygnować z udziału w tegorocznym Wimbledonie.
— Nie powinniście wierzyć w takie rzeczy — powiedziała była liderka światowego rankingu podczas konferencji prasowej z okazji Media Day przed turniejem Internazionali BNL d’Italia. — W ostatnich dniach widziałam milion komentarzy, które były nieprawdziwe.
Pomimo solidnego sezonu, pełnego ćwierćfinałów i półfinałów, Świątek znalazła się w centrum spekulacji. Od początku 2025 roku nie zagrała jeszcze w żadnym finale — ostatni raz triumfowała w zeszłorocznym Roland Garros, zdobywając swój piąty tytuł wielkoszlemowy.
Najnowsza porażka Polki miała miejsce w półfinale Mutua Madrid Open, gdzie przegrała z Coco Gauff 1:6, 1:6, co nastąpiło pod koniec emocjonalnie trudnego tygodnia — Iga opłakiwała śmierć dziadka.
— Nie rozumiem tego — przyznała Świątek, która broni tytułu w Rzymie. — W szczególności w polskich mediach pojawia się wiele teorii, które są po prostu nieprawdziwe. Chyba lubicie tworzyć nagłówki, które przyciągają uwagę. Rozumiem, taka jest praca.
— Ale jedno mogę powiedzieć na pewno: nie zamierzam rezygnować z Wimbledonu. Chcę nauczyć się grać lepiej na trawie. Każdy rok to nowa szansa. Zagram na Wimbledonie, chyba że doznam kontuzji.
Choć jako juniorka Świątek wygrała Wimbledon, to od czasu triumfu na Roland Garros w 2020 roku trawa pozostaje nawierzchnią, na której osiągała najsłabsze wyniki. Ostatnio także na twardych i ceglastych kortach notuje mniej dominujące występy, co skłoniło ją do refleksji nad własnym perfekcjonizmem.
— Mam taką relację miłość–nienawiść ze swoim perfekcjonizmem — powiedziała Świątek, która zmierzy się z Elisabettą Cocciaretto lub Eliną Avanesyan w pierwszej rundzie.
„Na pewno nie zamierzam odpuścić Wimbledonu. Naprawdę chcę nauczyć się grać lepiej na trawie. Każdy rok to nowa szansa.” — Iga Świątek
— Problem w tym, że pamiętam tylko te dobre momenty z poprzednich lat, bo wtedy wygrywałam turnieje. Na korcie czasami próbuję zagrywać te same topspiny czy bekhendy, co kiedyś, bo mam w głowie, że to zadziała. Ale teraz to nie działa, popełniam błędy i jestem zdezorientowana.
— Dlatego cieszę się, że mam zespół, który pomaga mi ogarnąć te rzeczy — dodała Polka, która współpracuje obecnie z trenerem Wimem Fissette’em. — Bez nich byłoby mi znacznie trudniej.
— Ale czuję, że mimo wszystko gram dobrze. Wyniki są bliskie tym najlepszym. Muszę tylko jeszcze trochę się postarać i nie pozwolić, by moje myśli za bardzo mnie rozpraszały.
Świątek stoi teraz przed kluczowym momentem sezonu pod względem rankingu WTA. Już teraz jest rozczarowana, że nie może walczyć z Aryną Sabalenką o pozycję liderki, a jeśli nie obroni punktów w Rzymie i na Roland Garros — które wygrała w 2024 roku — może spaść jeszcze niżej.
— Czasem jestem dla siebie zbyt surowa — przyznała. — Ale później, z perspektywy czasu, widzę, że mogę być dumna z konsekwencji. Nadal uważam, że gram równo jak w poprzednich latach.
— Ale oczywiście chcę też wygrywać turnieje. To również jest mój cel.
Już w tym tygodniu Iga Świątek wraca do walki o kolejne zwycięstwa.