
RZYM, Włochy – Alexandra Eala, 19-letnia tenisistka z Filipin, przeżywa prawdziwy przełom tej wiosny i bierze udział w swoim pierwszym sezonie WTA na kortach ziemnych. Kibice podczas turnieju Internazionali BNL d’Italia już zauważyli jej obecność.
– Nie spodziewałam się, że w Rzymie mieszka aż tylu Filipińczyków – powiedziała Eala, która w środę zmierzy się w pierwszej rundzie z Martą Kostiuk. – Tylko spacerując po mieście, spotkałam już pięć osób z Filipin. Gdy jesteśmy na ulicy, od razu wiemy, że spotykamy swojego!
– To ogromne błogosławieństwo mieć tak silną społeczność. Dzięki temu wiele miejsc na świecie zaczyna przypominać dom – dodała.
Filipińscy kibice licznie wspierali ją już podczas jej świetnego występu w Miami Open, gdzie dotarła do ćwierćfinału, pokonując m.in. Jelenę Ostapenko i Igę Świątek. W Madrycie znowu spotkała się ze Świątek, prowadziła już setem i przełamaniem, ale ostatecznie przegrała w trzech partiach.
– Osobiście wolę korty twarde – przyznała Eala w rozmowie z Tennis Channel. – To nawierzchnia, na której się wychowałam. Choć dużo gram teraz na mączce, zarówno w juniorskich turniejach, jak i na poziomie zawodowym. Staram się być wszechstronna, ale jednak wciąż czuję się pewniej na twardych kortach.
Absolwentka Akademii Rafy Nadala spędziła sporo czasu na kortach ziemnych i podczas swojego pierwszego sezonu na tej nawierzchni czerpie inspirację od swoich tenisowych idoli.
– Pamiętam, jak kiedyś oglądałam Rafę [Nadala] na żywo na Roland Garros. Miałam wtedy około 12 lat. Nie powiedziałabym, że gram tak jak on, ale bardziej chodzi o postawę, jaką można od niego przejąć. Oglądałam też dużo meczów [Mari] Sharapovej, gdy dorastałam, i wiele mojego ducha walki i siły wzięłam właśnie od niej. Od Rafy nauczyłam się walczyć do końca – powiedziała.
– Ale chyba moją ulubioną rzeczą u Sharapovej były jej stroje! – dodała z uśmiechem.
Już teraz nosi ubrania Nike, podobnie jak niegdyś Sharapova i Nadal. Czy to tylko kwestia czasu, zanim obecna numer 70. na świecie otrzyma własną kolekcję?